Chcieliśmy sobie ostatnio z Markiem pojeździć trochę na rowerach. Wszędzie samochodem, ciągłe siedzenie, brak ruchu. Coś trzeba z tym zrobić i padło na rowery. W sumie fajnie tak sobie pojeździć trochę i spalić nieco kalorii. Po krótkiej jeździe zrobiliśmy się jednak strasznie głodni i postanowiliśmy odbudować nieco nadwątloną tkankę tłuszczową w pobliskim fast foodzie. Tak się złożyło, że spotkaliśmy tam dawną koleżankę Marka z czasów szkoły. Gadka, szmatka, srutu tutu - jak to zwykle w takich przypadkach się dzieje. Wszamaliśmy po hamburgerze i Natalia zaprosiła nas do siebie. Chyba dawno nie nadziewała się na żadne dłuto, bo kiedy tylko znaleźliśmy się u niej w mieszkaniu, zniknęła szybko i po chwili powróciła do nas w seksownym stroju. Nam, starym jebakom, nie trzeba więcej. Wiadomo było o co chodzi, zatem Marek szybko zabrał się do dzieła. Rżnięcie było bardzo ostre i jak na spotkanie po latach było bardzo ciekawie. Szkoda, że inne dawne koleżanki nigdy nas tak nie przyjmują.